Małżonka jednego z więźniów poszła do naczelnika więzienia prosić o lżejszą pracę dla męża. -Ależ szanowna pani, przy klejeniu papierowych toreb jeszcze nikt się nie przemęczył! -Tak, ale on po tej pracy całymi nocami musi jeszcze kopać jakiś tunel...
Chcę się schować gdzieś głęboko, w jakąś dziurę, chuj wie gdzie, Tam gdzie nie ma wszystkich ludzi, tam gdzie nie przestraszę się, nikt nie będzie kazał kochać, a tym bardziej nienawidzić, Nie będę patrzeć na innych, oni nie będą mnie widzieć!
Chciałabym teraz wyjść, tak bez słowa, jak najdalej, donikąd. zostawiając problemy daleko za sobą i szukać tego cholernego sensu, który coraz częściej gubię.