Co z tego, że w towarzystwie się śmieję, skoro w samotności płaczę... Co z tego, że wśród znajomych jestem zadowolona, skoro wracam do domu i nie potrafię się cieszyć...
Wiesz jak to jest budząc się co noc, czując łzy pod powiekami? Słyszeć jak serce wygrywa marsz żałobny? Jak podczas 40 stopniowej temperatury czuć wewnętrzne zimno i wśród miliona ludzi być samym?