Przychodzi mama z Jasiem do lekarza i mówi: - Niech pan coś zrobi! Wszyscy koledzy Jasia uważają, że śmierdzi. Lekarz go bada, maca, sprawdza. W końcu pyta: - Jasiu, czy ty zmieniasz skarpetki? - No pewnie! Z lewej nogi na prawą, a z prawej na lewą.
Jasiu chodził do szkoły bardzo brudny, więc jego nauczyciel napisał: - Jasiu śmierdzi, Jasia trzeba umyć. Następnego dnia ojciec napisał w dzienniczku: - Jasiu nie jest do wąchania, Jasia trzeba uczyć.
Na przyrodzie pani pyta Jasia: - Jasiu, jakie znasz rośliny rolne? - No... Marchewkę, pietruszkę, rzodkiewkę... - Nie Jasiu, nie marchewkę i rzodkiewkę, tylko marchew i rzodkiew. - I pietrusz też?
Jasiu biegnie do babci i krzyczy: - Babciu, babciu a dziadek poszedł utopić kota! - Jasiu i bardzo dobrze ten kot był nieuleczalnie chory. - Tak wiem ale kot już wrócił a dziadek jeszcze nie!
Nauczycielka do Jasia: - Jasiu dlaczego nie było Cię wczoraj w szkole? - Bo mama wyprała mi skarpetki. - I to był powód, żeby nie iść na sprawdzian? - Nie, proszę pani, ale na tych skarpetkach miałem ściągę.