Nadzieja. Szlachetne cholerstwo. Matka głupich, która zawsze jako ostatnia się ujawnia. A potem najdłużej się z człowiekiem żegna, nie chcąc się oddalić.
Pewnego dnia spieprzysz coś tak bezprzykładnie, tak niesamowicie, tak.. porażająco, że niebo zapłonie, księżyce zatańczą, a bogowie będą ze śmiechu srali kometami.
Związek z nim nie tylko nauczył mnie, że płacz po nocach w poduszkę nic nie daje. Dotarło do mnie, że lepiej się nie przyzwyczajać, nie przywiązywać, nie zapamiętywać. Najlepiej jest mieć na wszystko WYJEBANE, tak bardzo jak tylko jest to możliwe.