Tak dawał jej wszystko, co miał, i robiąc to, naprawiał ją, uzupełniał. Dzięki niemu stawała się kompletna. Dostarczał jej doznań o intensywności, jakiej wcześniej nie doświadczyła, pozwalając odkrywać w sobie pokłady emocji i potrzeb, których istnienia nawet nie podejrzewała.
Boję się, strasznie, że pewnego dnia powiesz mi: To koniec. A ja nie będę potrafiła Cię zatrzymać, bo wtedy serce podejdzie mi do gardła, oczy zajdą mgłą, wybuchnę płaczem. :c