Nie ma w tym logiki, mijają dni, tygodnie, miesiące, a ja? Ja jestem zawieszona między przeszłością a teraźniejszością, zagubiona pomiędzy tym co myślę, a tym co czuję.
Szukam siebie w sobie i nie mogę odnaleźć. Gdzie jest tamten dzieciak, który miał wiarę? Gdzie jest uśmiech, który pocieszał innych? I gdzie charakter, który zawsze był silny?