Już wiem dlaczego ludzie się żenią w wieku 18 lat. Bo w wieku 27 nikt nie ma czasu i sił na ten cyrk. I randki wyglądają coraz bardziej jak rozmowy kwalifikacyjne.
Mam w sobie coś takiego, że przyciągam samych zdesperowanych idiotów, a jak trafi się jakiś miły chłopaczek, z którym można pogadać, to zaraz znika. Też tak macie? Co robić jak żyć?